Wspomnienia
Powoli
otworzyłam oczy, głowa bolała niemiłosiernie. Światło w pokoju wydawało się
takie jaskrawe. Przypomniałam sobie co się zdarzyło, z przerażenia otworzyłam
oczy. Popatrzyłam na zegarek w telefonie i okazało się, że jest ten sam dzień.
Była godzina wpół do dwudziestej trzeciej. Na rękach miałam delikatne różowe
ślady po poparzeniu. Znajdowałam się w swoim pokoju, leżałam na łóżku i próbowałam
zrozumieć co się wydarzyło. Wyobraźnia płata mi figle to wszystko to był po
prostu sen, trochę dziwny, ale sen, a ręce pewnie poparzyłam przy parzeniu kawy.
Zdjęłam sweter i włożyłam go do szafy, która stała w drugim kącie pokoju obok drzwi,
spodnie zmieniłam na krótkie spodenki i powoli zeszłam na dół. Każdy następny
krok sprawiał, że kręciło mi się w głowie. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam
tatę ze smakiem jedzącego pizze. Był on już starszym mężczyzną z kasztanowymi
włosami, ale gdzieniegdzie można już było zauważyć siwy włos. Jego oczy były
brązowe. Miał na sobie swój strój do pracy. Koszule, czarne spodnie oraz
brązową marynarkę. Poszłam po talerz i siadłam
naprzeciwko rodzica, biorąc jeden kawałek pizzy.
- Kochanie
jak ci minął dzień? - zapytał tata. Podniosłam wzrok znad jedzenia i domyśliłam
się po jego zachowaniu, że tata nie pyta od tak sobie. Ze zdenerwowania nawet
na mnie nie spojrzał.
- Dobrze,
spotkałam się z Sally. - musiałam zacząć ze szczegółami opowiadać jakieś
głupoty, aby tata mi wszystko powiedział, gdybym odpowiedziała tylko dobrze,
nigdy nie dowiedziała bym się o co mu chodzi. Zaczęłam opowiadać bardzo
dokładnie co dziś robiłam.
- Dobrze
rozumiem. Cieszę się że dzień minął ci naprawdę miło.
Tak bym
nie określiła tego dnia, no ale niech mówi dalej.
- Mam Ci
coś ważnego do powiedzenia. Cały ten dom przypomina mi o twojej matce i … nie
mogę dłużej tu zostać, w czasie kiedy spałaś już się spakowałem i mam zamiar
wyjechać dzisiaj o północy. Miałem nadzieje, że obudzisz się wcześniej i będę
mógł wszystko Ci wytłumaczyć, ale spałaś i spałaś, więc napisałem do Ciebie tę
kartkę i zostawiłem Ci ją na stole. - tata jak miał w zwyczaju szybko oddalił
się w stronę biura, powoli dotarło do mnie co powiedział. On miał zamiar mnie
zostawić, tak jak mama mnie zostawiła.
- Nie - szybko
wstałam z krzesła mając nadzieję że zatrzymam tatę przed wejściem do biura.
Było to jedyne miejsce, do którego nigdy nie weszłam. Niestety tata zamknął mi
drzwi przed nosem. Krzyczałam w jego stronę, ale nikt mi nie odpowiadał. Zaczęłam
uderzać w drzwi i wołać, aby mnie nie zostawiał, ale wiedziałam że to nie miało
sensu. Po chwili odpuściłam i ze łzami w oczach zsunęłam się po ścianie,
siadając na podłodze. Skuliłam się. Czemu wszyscy mnie opuszczają? Nie mogę go
zatrzymać, on wyjedzie mimo moich łez. Za
bardzo tu tęskni za mamą, co sprawia mu ogromny ból. On po prostu nie może
sobie poradzić ze stratą, chce uciec od zmartwień, problemów. To nas różni ja
chcę się trzymać wspomnień, a on chce o nich zapomnieć. Nagle drzwi się
otworzyły. Wyszedł z nich tata, miał na sobie już swój stary płaszcz, a w ręce
trzymał dużą czarną walizkę. Usiadł koło mnie i wziął mnie w ramiona, co
spowodowało, że nie mogłam już powstrzymać łez. To było za trudne.
- Możesz
pojechać ze mną. - wyszeptał.
Na co ja
tylko pokręciłam głową. Nie mogłam zapomnieć o mamie, tak jakby nie istniała. Po
prostu nie umiałam. Tata powoli wstał i zabrał swoją walizkę. Nie śledziłam go wzrokiem,
usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi i chrzęst zamka podczas przekręcania
klucza. W domu było tak cicho, jakby nie mieszkała w nim już żadna osoba. Nie
było słychać nawet brzęczenia muchy, tylko cisza. Nagle poczułam, że ktoś siada
obok mnie. Przekręciłam głowę, aby móc spojrzeć na tę osobę.
- Jace? -
nie chciałam go teraz widzieć. Objął mnie ramieniem i pozwolił mi oprzeć się na
jego ramieniu. Dziwne było to, że jeszcze niedawno próbowałam sobie wmówić, że
on nie istnieje. Nie zwracał uwagi na moje łzy, skapujące mu na bluzkę. Po
prostu gładził mnie po policzku.
Nagle
wszystko zniknęło i znalazłam się w wozie. Wszystko
było okropnie nie wyraźne. Widziałam tylko kontury rzeczy i postaci, a kolorów
nie byłam w stanie odróżnić. Podjeżdżaliśmy pod wielki, burżuazyjny dom.
Przede mną siedział mężczyzna. Na jego twarzy malowało się zadowolenie. Nagle
się zatrzymaliśmy. Z domu wyszedł mężczyzna, który próbował ukryć smutek pod
maską obojętności. Mój towarzysz burknął coś i zrobił to co drugi. Nie
odzywając się do siebie, podali sobie tylko ręce i skinęli głowami na
przywitanie. ’’Zadowolony’’ mężczyzna machnął
ku mnie, a ten drugi w stronę domu. Skojarzyłam, że to machnięcie do mnie
oznaczało, że mam wysiąść z wozu. Kiedy spróbowałam wyjść okazało się, że moje
ręce są związane oraz że poruszanie sprawia mi ból. Mimo to chwile potem stałam
już na trawie. Z domu wyszedł postawny młody chłopak najprawdopodobniej 12
latek, za nim wybiegła dziewczyna, była niesamowicie wyraźna. Na sobie miała jasno
różową suknie do kostek, z krótką falbanką przy talii, a na głowie delikatny
mały kapelusik w odcieniu jasnego nieba. Jej włosy były koloru ciemnego brązu,
z lekko podkręconymi końcówkami co nadawało jej bardzo poważny wygląd. Oczy
były ciemno brązowe. Duże usta wykrzywiła z bólu, a jej piękną twarzyczkę
szpeciły łzy, które spływały po policzkach. Miała mniej więcej 17 lat.
Krzyczała coś, ale nie mogłam usłyszeć co. Złapała za rękę chłopaka z domku i
próbowała zaciągnąć go tam z powrotem. Mężczyzna który przed chwilą był
zadowolony, teraz wydawał się wściekły, podbiegł (najprawdopodobniej) do
rodzeństwa. Mocno uderzył dziewczynę tak że ona upadła i siłą pociągnął za sobą
chłopaka. Pożegnał się z drugim mężczyzną i odszedł. Nie widziałam kiedy
odjechał, ale w następnej chwili, już go nie było. Drugi mężczyzna (ojciec
najprawdopodobniej) dopiero teraz podbiegł do swojej córki i spróbował pomóc
jej wstać, ale ona tylko wyszarpnęła rękę z jego uścisku i zaczęła coś
krzyczeć. Dopiero teraz popatrzyła w moją stronę. Zauważyła że ledwo co trzymam
się na nogach więc podbiegła do mnie i pomogła mi iść.
Nagle
znowu widziałam blaty w kuchni i zdałam sobie sprawę, że znajduję się w domu.
- Co to
było? - zdołałam tylko wykrztusić. Mój anioł wpatrywał się we mnie ze
zmartwieniem.
- Moja
przeszłość pokazałem ci ją tak, jak wcześniej sen.
- Byłam
tobą?
- Morze
opowiem Ci wszystko od początku? - pytająco uniósł brwi, na co ja tylko
potaknęłam głową. - Urodziłam się z chorobą, dokładnie nie pamiętam jaką, pewne
było tylko to, że dożyje mniej więcej 15 lat. Mój ojciec po raz pierwszy miał
taki przypadek, a ponieważ był bardzo szanowaną osobą, musiał się mnie pozbyć.
Kiedy miałem, jakieś 12 lat wymienił mnie na syna tego mężczyzny. Ofiarował mu
duże pieniądze, więc nie mógł się nie zgodzić. Tym bardziej, że chciał zapewnić
szczęśliwe życie Melanii swojej jedynej córce. Zgodził się, a ja trafiłem do
nowego domu.
Było mi
go żal nie mogłam uwierzyć że rodzina zrobiła mu coś tak okropnego.
- A twoja
matka nie protestowała?
- Ona nie
miała tu nic do gadania. Po moich narodzinach, ojciec wyrwał mnie z jej objęć.
Od urodzenia było widać, że jestem chory. Pisaliśmy do siebie listy, ale nigdy
się nie widzieliśmy. Kazano mi siedzieć w swoim pokoju zamkniętym na trzy
spusty.
- Czemu
wszystko jest takie niewyraźne? - wydawało mi się to takie dziwne - I czemu nie
widać jak twój ojciec odjeżdża?
- To
wydarzyło się naprawdę dawno, a pamięć szwankuje. - uniósł lekko kąciki ust.
Jak on to
robi, że mówiąc o tak smutnych wydarzeniach daje rade się uśmiechać?
- Melanii
jest taka wyraźna, bo nie chcę jej zapomnieć. Była naprawdę wspaniałą osobą, a
niektóre momenty po prostu wyrzuciłem z pamięci, ponieważ nie są warte
zapamiętania.
Podsunęłam
się bliżej niego i wtuliłam twarz w jego bluzkę. Pachniał letnim i jesiennym
wiatrem, który niesie zapach skoszonej trawy i kwiatów. Chłopak nie sprzeciwiał
się, przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Co się
stało z Melanii po twojej śmierci?
- Nie
wiem, nigdy jej już nie widziałem.
Powoli
zamknęłam powieki. Byłam tak wykończona, że chwile potem zasnęłam, a ostatnie
co usłyszałam to tylko cichy szept
- Przepraszam,
że ci to pokazałem, po prostu widząc i czując twoje cierpienie, pozwoliłem
wrócić swojemu.
Kiedy Jace zaczyna opowiadać historię jest "Urodziłam się". Większych błędów nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńI jej ojciec jest strasznie okrutny! Żeby nie kazać jej jechać? :C Szkoda, że została "sama"
Pisz dalej. :)
Jej ojciec nie może jej kazać jechać dziewczyna jest pełnoletnia. :)
Usuńczekam na kolejny rozdzial, zycze Ci abys umiala opisac to co siedzi Ci w glowie, nie umiem tego ladniej sformulowac
OdpowiedzUsuńwiem ze zaraz to przeczytasz ahah
Dzieki, :* a ja ci życze abyś wymyśliła ciekawą historię. Wiem, że umiesz
Usuń