sobota, 15 marca 2014

Rozdział 3

Wspomnienia


Powoli otworzyłam oczy, głowa bolała niemiłosiernie. Światło w pokoju wydawało się takie jaskrawe. Przypomniałam sobie co się zdarzyło, z przerażenia otworzyłam oczy. Popatrzyłam na zegarek w telefonie i okazało się, że jest ten sam dzień. Była godzina wpół do dwudziestej trzeciej. Na rękach miałam delikatne różowe ślady po poparzeniu. Znajdowałam się w swoim pokoju, leżałam na łóżku i próbowałam zrozumieć co się wydarzyło. Wyobraźnia płata mi figle to wszystko to był po prostu sen, trochę dziwny, ale sen, a ręce pewnie poparzyłam przy parzeniu kawy. Zdjęłam sweter i włożyłam go do szafy, która stała w drugim kącie pokoju obok drzwi, spodnie zmieniłam na krótkie spodenki i powoli zeszłam na dół. Każdy następny krok sprawiał, że kręciło mi się w głowie. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam tatę ze smakiem jedzącego pizze. Był on już starszym mężczyzną z kasztanowymi włosami, ale gdzieniegdzie można już było zauważyć siwy włos. Jego oczy były brązowe. Miał na sobie swój strój do pracy. Koszule, czarne spodnie oraz brązową marynarkę.  Poszłam po talerz i siadłam naprzeciwko rodzica, biorąc jeden kawałek pizzy.
- Kochanie jak ci minął dzień? - zapytał tata. Podniosłam wzrok znad jedzenia i domyśliłam się po jego zachowaniu, że tata nie pyta od tak sobie. Ze zdenerwowania nawet na mnie nie spojrzał.
- Dobrze, spotkałam się z Sally. - musiałam zacząć ze szczegółami opowiadać jakieś głupoty, aby tata mi wszystko powiedział, gdybym odpowiedziała tylko dobrze, nigdy nie dowiedziała bym się o co mu chodzi. Zaczęłam opowiadać bardzo dokładnie co dziś robiłam.
- Dobrze rozumiem. Cieszę się że dzień minął ci naprawdę miło.
Tak bym nie określiła tego dnia, no ale niech mówi dalej.
- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Cały ten dom przypomina mi o twojej matce i … nie mogę dłużej tu zostać, w czasie kiedy spałaś już się spakowałem i mam zamiar wyjechać dzisiaj o północy. Miałem nadzieje, że obudzisz się wcześniej i będę mógł wszystko Ci wytłumaczyć, ale spałaś i spałaś, więc napisałem do Ciebie tę kartkę i zostawiłem Ci ją na stole. - tata jak miał w zwyczaju szybko oddalił się w stronę biura, powoli dotarło do mnie co powiedział. On miał zamiar mnie zostawić, tak jak mama mnie zostawiła.
- Nie - szybko wstałam z krzesła mając nadzieję że zatrzymam tatę przed wejściem do biura. Było to jedyne miejsce, do którego nigdy nie weszłam. Niestety tata zamknął mi drzwi przed nosem. Krzyczałam w jego stronę, ale nikt mi nie odpowiadał. Zaczęłam uderzać w drzwi i wołać, aby mnie nie zostawiał, ale wiedziałam że to nie miało sensu. Po chwili odpuściłam i ze łzami w oczach zsunęłam się po ścianie, siadając na podłodze. Skuliłam się. Czemu wszyscy mnie opuszczają? Nie mogę go zatrzymać, on wyjedzie mimo moich łez.  Za bardzo tu tęskni za mamą, co sprawia mu ogromny ból. On po prostu nie może sobie poradzić ze stratą, chce uciec od zmartwień, problemów. To nas różni ja chcę się trzymać wspomnień, a on chce o nich zapomnieć. Nagle drzwi się otworzyły. Wyszedł z nich tata, miał na sobie już swój stary płaszcz, a w ręce trzymał dużą czarną walizkę. Usiadł koło mnie i wziął mnie w ramiona, co spowodowało, że nie mogłam już powstrzymać łez. To było za trudne.
- Możesz pojechać ze mną. - wyszeptał.
Na co ja tylko pokręciłam głową. Nie mogłam zapomnieć o mamie, tak jakby nie istniała. Po prostu nie umiałam. Tata powoli wstał i zabrał swoją walizkę. Nie śledziłam go wzrokiem, usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi i chrzęst zamka podczas przekręcania klucza. W domu było tak cicho, jakby nie mieszkała w nim już żadna osoba. Nie było słychać nawet brzęczenia muchy, tylko cisza. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie. Przekręciłam głowę, aby móc spojrzeć na tę osobę.
- Jace? - nie chciałam go teraz widzieć. Objął mnie ramieniem i pozwolił mi oprzeć się na jego ramieniu. Dziwne było to, że jeszcze niedawno próbowałam sobie wmówić, że on nie istnieje. Nie zwracał uwagi na moje łzy, skapujące mu na bluzkę. Po prostu gładził mnie po policzku.
Nagle wszystko zniknęło i znalazłam się w wozie. Wszystko było okropnie nie wyraźne. Widziałam tylko kontury rzeczy i postaci, a kolorów nie byłam w stanie odróżnić. Podjeżdżaliśmy pod wielki, burżuazyjny dom. Przede mną siedział mężczyzna. Na jego twarzy malowało się zadowolenie. Nagle się zatrzymaliśmy. Z domu wyszedł  mężczyzna, który próbował ukryć smutek pod maską obojętności. Mój towarzysz burknął coś i zrobił to co drugi. Nie odzywając się do siebie, podali sobie tylko ręce i skinęli głowami na przywitanie. ’’Zadowolony’’ mężczyzna  machnął ku mnie, a ten drugi w stronę domu. Skojarzyłam, że to machnięcie do mnie oznaczało, że mam wysiąść z wozu. Kiedy spróbowałam wyjść okazało się, że moje ręce są związane oraz że poruszanie sprawia mi ból. Mimo to chwile potem stałam już na trawie. Z domu wyszedł postawny młody chłopak najprawdopodobniej 12 latek, za nim wybiegła dziewczyna, była niesamowicie wyraźna. Na sobie miała jasno różową suknie do kostek, z krótką falbanką przy talii, a na głowie delikatny mały kapelusik w odcieniu jasnego nieba. Jej włosy były koloru ciemnego brązu, z lekko podkręconymi końcówkami co nadawało jej bardzo poważny wygląd. Oczy były ciemno brązowe. Duże usta wykrzywiła z bólu, a jej piękną twarzyczkę szpeciły łzy, które spływały po policzkach. Miała mniej więcej 17 lat. Krzyczała coś, ale nie mogłam usłyszeć co. Złapała za rękę chłopaka z domku i próbowała zaciągnąć go tam z powrotem. Mężczyzna który przed chwilą był zadowolony, teraz wydawał się wściekły, podbiegł (najprawdopodobniej) do rodzeństwa. Mocno uderzył dziewczynę tak że ona upadła i siłą pociągnął za sobą chłopaka. Pożegnał się z drugim mężczyzną i odszedł. Nie widziałam kiedy odjechał, ale w następnej chwili, już go nie było. Drugi mężczyzna (ojciec najprawdopodobniej) dopiero teraz podbiegł do swojej córki i spróbował pomóc jej wstać, ale ona tylko wyszarpnęła rękę z jego uścisku i zaczęła coś krzyczeć. Dopiero teraz popatrzyła w moją stronę. Zauważyła że ledwo co trzymam się na nogach więc podbiegła do mnie i pomogła mi iść.
Nagle znowu widziałam blaty w kuchni i zdałam sobie sprawę, że znajduję się w domu.
- Co to było? - zdołałam tylko wykrztusić. Mój anioł wpatrywał się we mnie ze zmartwieniem.
- Moja przeszłość pokazałem ci ją tak, jak wcześniej sen.
- Byłam tobą?
- Morze opowiem Ci wszystko od początku? - pytająco uniósł brwi, na co ja tylko potaknęłam głową. - Urodziłam się z chorobą, dokładnie nie pamiętam jaką, pewne było tylko to, że dożyje mniej więcej 15 lat. Mój ojciec po raz pierwszy miał taki przypadek, a ponieważ był bardzo szanowaną osobą, musiał się mnie pozbyć. Kiedy miałem, jakieś 12 lat wymienił mnie na syna tego mężczyzny. Ofiarował mu duże pieniądze, więc nie mógł się nie zgodzić. Tym bardziej, że chciał zapewnić szczęśliwe życie Melanii swojej jedynej córce. Zgodził się, a ja trafiłem do nowego domu.
Było mi go żal nie mogłam uwierzyć że rodzina zrobiła mu coś tak okropnego.
- A twoja matka nie protestowała?

- Ona nie miała tu nic do gadania. Po moich narodzinach, ojciec wyrwał mnie z jej objęć. Od urodzenia było widać, że jestem chory. Pisaliśmy do siebie listy, ale nigdy się nie widzieliśmy. Kazano mi siedzieć w swoim pokoju zamkniętym na trzy spusty.
- Czemu wszystko jest takie niewyraźne? - wydawało mi się to takie dziwne - I czemu nie widać jak twój ojciec odjeżdża?
- To wydarzyło się naprawdę dawno, a pamięć szwankuje. - uniósł lekko kąciki ust.
Jak on to robi, że mówiąc o tak smutnych wydarzeniach daje rade się uśmiechać?
- Melanii jest taka wyraźna, bo nie chcę jej zapomnieć. Była naprawdę wspaniałą osobą, a niektóre momenty po prostu wyrzuciłem z pamięci, ponieważ nie są warte zapamiętania.
Podsunęłam się bliżej niego i wtuliłam twarz w jego bluzkę. Pachniał letnim i jesiennym wiatrem, który niesie zapach skoszonej trawy i kwiatów. Chłopak nie sprzeciwiał się, przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Co się stało z Melanii po twojej śmierci?
- Nie wiem, nigdy jej już nie widziałem.
Powoli zamknęłam powieki. Byłam tak wykończona, że chwile potem zasnęłam, a ostatnie co usłyszałam to tylko cichy szept

- Przepraszam, że ci to pokazałem, po prostu widząc i czując twoje cierpienie, pozwoliłem wrócić swojemu.

4 komentarze:

  1. Kiedy Jace zaczyna opowiadać historię jest "Urodziłam się". Większych błędów nie zauważyłam.
    I jej ojciec jest strasznie okrutny! Żeby nie kazać jej jechać? :C Szkoda, że została "sama"
    Pisz dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej ojciec nie może jej kazać jechać dziewczyna jest pełnoletnia. :)

      Usuń
  2. czekam na kolejny rozdzial, zycze Ci abys umiala opisac to co siedzi Ci w glowie, nie umiem tego ladniej sformulowac
    wiem ze zaraz to przeczytasz ahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, :* a ja ci życze abyś wymyśliła ciekawą historię. Wiem, że umiesz

      Usuń